Sformułowanie „start-up” na stałe weszło do naszego języka. Czym zatem jest start-up? W często stosowanej definicji Steve’a Blanka i Boba Dorfa „to tymczasowa organizacja, która poszukuje powtarzalnego i skalowalnego modelu biznesowego”, a zatem to już coś więcej niż pomysł ale jeszcze nie typowa firma. Według raportu „Polskie Startupy 2017″ najwięcej z nich związanych jest z branżami: big data, analityka, internet rzeczy, narzędzia deweloperskie i nauki przyrodnicze. Aż 76% sprzedaje swoje produkty czy usługi do innych firm lub organizacji.
I choć statystyki na całym świecie pokazują, że w pierwszym roku działalności połowa statrt-upów znika z rynku (mówi sie nawet, że w ich kod genetyczny wpisane są porażki) – należy być optymistą. Skoro to eksperyment, trzeba się cieszyć że tak wielu kreatywnych ludzi chce zostać przedsiębiorcami i sprawdzać swoje pomysły bezpośrednio na rynku.
Czego im potrzeba?
Na pewno potrzeba im wiedzy dotyczącej prowadzenia firmy, promocji i sprzedaży. Często młodzi, technicznie wykształceni ludzie mają kłopot z mówieniem o swojej ofercie w kategorii korzyści dla klienta. Napotykają problemy z zarządzaniem zespołem i radzeniem sobie z wszystkimi formalnościami, jakim musi sprostać podmiot gospodarczy. Znaczenie tej wiedzy potwierdzają też wyniki ww. raportu. Okazuje się, że pośród najbardziej rozwiniętych start-upów niemal połowa ma już wcześniejsze doświadczenia z prowadzenia firm rodzinnych, a 1/3 zarządzana jest przez byłych pracowników korporacji.
Niewątpliwą bolączką star-upów jest brak odpowiednich pieniędzy na start. Wielu świeżo upieczonych przedsiębiorców sięga do kieszeni członków rodziny. Część decyduje się na kredyt, coraz więcej – na poszukiwanie inwestora (np. funduszu joint venture czy osoby prywatnej tzw. anioła biznesu), który dostrzeże szansę biznesową i wyłoży pieniądze na rozkręcenie przedsięwzięcia.
Start-upom często brakuje też cierpliwości. Młodzi przedsiębiorcy są przekonani, że już w pierwszym roku działalności zarobią fortunę. Widać to w biznesplanach. Nie przewidują, że wprowadzenie produktu na rynek, znalezienie klientów, budowanie marki i zaufania to czasochłonne procesy. Część z nich, zniechęcona słabymi rezultatami, rezygnuje z działalności gospodarczej i szuka pracy na etacie.
Jak pomaga się start-upom?
„Dużą pomocą są wszelkiego rodzaju konkursy – mówi Maciej Potocki, prezes Wrocławskiego Parku Technologicznego. – To nie tylko szansa na zweryfikowanie pomysłu przez grono ekspertów, ale także wsparcie w postaci szkoleń i doradztwa. Wiele konkursów, jak na przykład organizowany przez nas „Why start up a business?” wspiera laureatów także użyczeniem powierzchni biurowej czy dotacją finansową pochodzącą od naszych partnerów jak Tauron czy KGHM Cuprum.”
Szczególną opiekę nad startupami roztaczają inkubatory przedsiębiorczości oferując biura w atrakcyjnych cenach, zapewniając wspólny sekretariat, wsparcie prawne czy doradcze. Jest ich już w Polsce około 50 i wciąż powstają nowe. W WPT działają dwa inkubatory, w których prowadzi działalność ponad 70 firm. Coraz więcej inicjatyw wychodzi również od korporacji, dostrzegających w tym sektorze szansę na pozyskanie ciekawych i twórczych partnerów biznesowych.
Założenie działalności gospodarczej to ryzyko i stres. Jednak pomysłowi ludzie mogą liczyć na dużą pomoc. A także na przychylność otoczenia, gdyż zakładanie start-upów stało się naturalną alternatywą dla poszukiwania pracy etatowej, a w niektórych środowiskach jest wręcz modne.
Dodaj komentarz